Menu nawigacyjne
strona glwna
kim jestem
program wyborczy
aktualnosci
galeria
o mnie w mediach
dla prasy
ksiega gosci
kontakt

Banery

Światowy Kongres Polaków

Łazarski

Banery bottom


Wywiad z dr Krystyną Krzekotowską- serdecznie zapraszamy!!
Data dodania: 2010-11-13 16:38:07

Rozmowa z dr Krystyną Krzekotowską kandydatką do Rady Warszawy z Okręgu nr 5 Bielany – Żoliborz Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej

Na czym polega propagowane od dawna przez Panią przyjazne Obywatelom zarządzanie miastem wspólnie z Obywatelami i dla Obywateli.


Istotnie pragnęłabym, aby Warszawa stała się przykładem wdrażania tej strategii, odpowiadającej standardom europejskim. Warszawa jest dynamicznie rozwijającą się europejską Metropolią. Potrzebujemy więc polityki, która pozwoli włączyć mieszkańców do tego procesu, a to jeszcze bardziej będzie służyło rozwojowi naszego miasta.

Wydarzenia, których jesteśmy świadkami, wywołują zaniepokojenie Obywateli. Miasto Warszawa znajduje się w fazie burzliwego rozwoju gospodarczego. Mieszkańcy Warszawy widzą i przeżywają te zmiany. Nie zawsze jednak są włączeni do uczestnictwa w tych procesach. Część obywateli jest wykluczona z partycypowania w wynikach rozwoju gospodarczego.

Dlatego my w Komitecie Wyborczym Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej chcemy uczestnictwa Obywateli Warszawy. Chcemy, aby wszyscy mieszkańcy Warszawy mieli udział w gospodarczym rozwoju i sukcesie naszego miasta.

Czy dotychczasowa polityka nie zapewniała im tego?


W każdym razie nie wystarczająco. Dlatego zdecydowałam się kandydować, aby postawić do dyspozycji wyborców moje doświadczenia i umiejętności znane z wielu form mojej dotychczasowej aktywności, jako prawnika, uczestniczącego od lat w tworzeniu i wdrażaniu w życie ważnych dla Obywateli regulacji prawnych.

Przedstawiciele partii politycznych nie są w stanie pójść drogą, jakiej potrzebuje warszawska polityka miejska. Ja chcę innej polityki dla naszych mieszkańców i naszego miasta.

Zadanie to mogą zrealizować tylko kandydaci nie obciążeni balastem tej błędnej polityki.


Z naszej rozmowy wynika, że jesteśmy zapóźnieni w stosunku do Europy.


Podstawową rzeczą, którą musimy zmienić to stosunek władzy do Obywatela. Jest lekceważący i czyni Obywatela zahukanym i zagubionym. Tymczasem kompetentny i życzliwy urzędnik powinien czuwać nad tym, aby Obywatel nie poniósł szkody wskutek braku informacji. Dlatego mniej zamożni Obywatele powinni mieć prawo do bezpłatnej pomocy prawnej, co w państwach Europy Zachodniej zapewniają właśnie gminy.

W zasadzie nie powinno być w ogóle procesów władza-obywatele. W takich sporach powinno dochodzić do ugody. Ale musi do tego być dobra wola silniejszego, czyli władzy – miasta, gminy, czy instytucji. Ja prowadziłam sprawę mieszkańców trzydziestu kilku bloków pod Hutą. Ludziom groziła eksmisja, bo ich mieszkania zostały wprowadzone w aporcie do spółki polsko-włoskiej. Obyło się bez procesu. Parlament to wykorzystał i wprowadził ustawę, by nie było takich sytuacji z mieszkaniami zakładowymi. Niektórzy prawnicy nie chcą reprezentować interesów klienta, który walczy z urzędem i jest w sporze z władzą. A przecież w demokratycznym państwie Obywatel nie powinien bać się władzy.


Jak można wzmocnić zaufanie Obywateli do organów samorządowych?

Potrzebny jest większy niż dotąd, znaczący udział mieszkańców. Ich uczestnictwo wzmacnia miasto, przyczynia się do sukcesu gospodarczego, sprzyja identyfikacji z koncepcją jego rozwoju, a jednocześnie niweluje społeczne napięcia. Sprostać temu może Prezydent, który tak jak Katarzyna Munio ma bogate doświadczenia w pracy związanej z zarządzaniem miastem i funkcjonowaniem jego urzędu, a jednocześnie jest człowiekiem z zewnątrz, niezależnym i wolnym od presji partyjnych sporów i uwikłań. Może więc służyć Obywatelom i miastu. To czyni Jej kandydaturę szczególnie ważną dla wyborców.


Jako europejski ekspert prawa mieszkaniowego może Pani ocenić także strategię mieszkaniową miasta? Czy lepiej mieć mieszkanie spółdzielcze, własnościowe czy też w TBS?


Bardzo krytycznie oceniam zarówno politykę miasta, jak i Państwa, która doprowadziła do pogłębienia kryzysu mieszkaniowego. Miasto nie wykorzystuje nawet tych możliwości, jakie stwarza ustawa o ochronie praw lokatorów, umożliwiając zawieranie umów z prywatnymi właścicielami (deweloperami), aby wynajmowane od nich mieszkania udostępniać uboższym mieszkańcom.

A dla zwykłego śmiertelnika szczególnie korzystne jest własnościowe spółdzielcze prawo do lokalu. Bo taki człowiek ma jednocześnie zbywalne prawo dziedziczne i… status lokatora. Dlatego nigdy nie będzie bez dachu nad głową. Jemu w razie różnych wypadków losowych będzie przysługiwał lokal socjalny od miasta. Właściciel już tego nie ma. Dlatego się dziwię, że ludzie chcą natychmiast przekształcać to dobre własnościowe prawo spółdzielcze do lokalu na własność. Myślę, że nie zdają sobie sprawy z tego, że gdy dom przekształci się we wspólnotę mieszkaniową to taki właściciel lokalu, może bardzo szybko zostać zlicytowany nawet za drobne braki w opłatach. Współwłaściciele nie są w stanie go utrzymywać. Są zainteresowani natychmiastowym odzyskaniem pieniędzy. W spółdzielni tego nie ma. Tam dłużej jest tolerancja dla wypadków losowych. Na zachodzie spółdzielczość, która istnieje już od ponad stu lat jest doceniana. Zwłaszcza teraz w dobie kryzysu.


W Warszawie wiele osób jest lokatorami z kwaterunku w cudzej własności. Jakie widzi pani rozwiązanie?


Gdy byłam radną na Bielanach oddawaliśmy kamienice ich właścicielom a jednocześnie chroniliśmy lokatorów, zapewniając im lokal zamienny od gminy. To było w latach dziewięćdziesiątych. Niestety tego nie zastosowano do całej Warszawy. Radni zagłosowali za uchyleniem rozwiązania bielańskiego, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, czego rzecz dotyczy.


Dlaczego tak się stało?


Mało jest specjalistów od prawa mieszkaniowego. Ja tym specjalistą jestem i mogłam wraz z innymi wymyślić taką formułę, która dla Bielan okazała się zbawienna.

Teraz Stowarzyszenie „Dekretowiec”, na bazie naszego pomysłu stworzyło projekt uchwały Rady Miasta, która pomogłaby to nasze rozwiązanie bielańskie, które się świetnie sprawdziło, zastosować do całej Warszawy. Nie powinno się wpędzać najemców w taki stres. Ani właścicieli w taką sytuację, że są niejako zmuszani walczyć z najemcami o swoją własność. Ten system jest chory. On tworzy konflikty i zmusza ludzi, by się na siebie rzucali.


Co pani sądzi na temat TBS - ów. Czy to jest dobre rozwiązanie?


TBS to dość drogie lokale dla klasy średniej. Nie każdego na nie stać. Niestety w TBS’ie się dużo płaci, a mało dostaje. W spółdzielni też się dużo płaci, ale można przekształcić to na własność, a TBS tego nie ma. Dlatego zdecydowanie jestem za spółdzielniami. Uważam zresztą, ze powinien być osobny kodeks mieszkaniowy, który to całe mieszkalnictwo ujednolici.


Ludzie często nie rozumieją, o co chodziło z tymi mieszkaniami za złotówkę. Są zdezorientowani. Było ? Nie ma? Jest? Proszę wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi.


Trybunał Konstytucyjny uznał przepis o przekształceniu za przysłowiową złotówkę prawa lokatorskiego w prawo własnościowe za naruszający konstytucyjną ochronę własności. Jednak w związku z tym, że część ludzi już przekształciła mieszkania lokatorskie we własnościowe, a część nie zdążyła, Trybunał uznał, że nadal przez jakiś czas można to robić. W następstwie tego wprowadzono nowelizację ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która to rozwiązanie utrzymuje nadal.


Czy w związku z tym spółdzielnie nie będą potem żądać zwrotu pieniędzy?


Tak, ale od Skarbu Państwa, a nie od członków. Żeby jednak uzyskać to odszkodowanie będą musiały udowodnić, że doszło do poważnej szkody na ich rzecz. Wiele będzie zależało od orzecznictwa sądowego.

Ale, czy orzecznictwo w sprawach mieszkaniowych u nas nie kuleje?

Nie tylko orzecznictwo wymaga uzdrowienia. Standardy europejskie są takie, że ludzi nie można eksmitować za to, że nie płacą czynszu, z powodu biedy. Prawie połowa Obywateli otrzymuje dodatki mieszkaniowe. U nas są one niewystarczające.

Gmina na Zachodzie w sprawach o eksmisje przystępuje do sporu po stronie zagrożonego eksmisją Obywatela. U nas wprost przeciwnie. A przecież takie dobro, jak dach nad głową jest najważniejsze. Trzeba dostosować prawo i praktykę polskich gmin do europejskiego poziomu.


Uchwała Rady Miasta Warszawy preferuje zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych rodzin wielodzietnych lub dotkniętych przemocą domową.


Strzał w dziesiątkę, ale czy jest to realizowane w praktyce?

Zmiany powinny dotyczyć np. programu „rodzina na swoim” Ten program wręcz zachęca: najpierw załóż rodzinę, a my damy ci kredyt i kupisz mieszkanie. A przecież powinno być odwrotnie. Single otrzymujący taki kredyt mogliby kupować mieszkania i dopiero zakładać rodziny. Nie byłoby tułających się rodzin z małymi dziećmi. Polityka mieszkaniowa miasta powinna być zsynchronizowana z polityką Państwa. M.st. Warszawa może i powinno odegrać w tym zakresie rolę inicjującą także potrzebne ustawowe rozwiązania.


A jak Pani ocenia rolę miasta w zakresie rewitalizacji domów i osiedli mieszkaniowych w Warszawie?


Ta sprawa woła wręcz o pomstę do nieba. Istnieje zagrożenie, że przepadną przeznaczone na ten cel Fundusze Europejskie. Tymczasem jest tyle potrzeb. Takie piękne lecz zniszczone osiedla jak np. osiedle Spółdzielni Mieszkaniowej „ Ruda” na Bielanach i wiele innych już dawno powinny być poddane rewitalizacji przy szerokim włączeniu mieszkańców, którzy w tej dziedzinie są najlepszymi ekspertami, gdyż z najlepiej znają swoje potrzeby.

Zatem potrzebne jest przyjazne Obywatelom zarządzanie miastem wspólnie z Obywatelami i dla Obywateli.



Dziękujemy za rozmowę

Redakcja