Na czym polega propagowane od dawna przez Panią
przyjazne Obywatelom zarządzanie miastem wspólnie z Obywatelami i
dla Obywateli.
Istotnie pragnęłabym,
aby Warszawa stała się przykładem wdrażania tej strategii,
odpowiadającej standardom europejskim. Warszawa jest dynamicznie
rozwijającą się europejską Metropolią. Potrzebujemy więc
polityki, która pozwoli włączyć mieszkańców do tego procesu, a
to jeszcze bardziej będzie służyło rozwojowi naszego miasta.
Wydarzenia, których
jesteśmy świadkami, wywołują zaniepokojenie Obywateli. Miasto
Warszawa znajduje się w fazie burzliwego rozwoju gospodarczego.
Mieszkańcy Warszawy widzą i przeżywają te zmiany. Nie zawsze
jednak są włączeni do uczestnictwa w tych procesach. Część
obywateli jest wykluczona z partycypowania w wynikach rozwoju
gospodarczego.
Dlatego my w Komitecie
Wyborczym Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej chcemy uczestnictwa
Obywateli Warszawy. Chcemy, aby wszyscy mieszkańcy Warszawy mieli
udział w gospodarczym rozwoju i sukcesie naszego miasta.
Czy dotychczasowa
polityka nie zapewniała im tego?
W każdym razie nie
wystarczająco. Dlatego zdecydowałam się kandydować, aby postawić
do dyspozycji wyborców moje doświadczenia i umiejętności znane z
wielu form mojej dotychczasowej aktywności, jako prawnika,
uczestniczącego od lat w tworzeniu i wdrażaniu w życie ważnych
dla Obywateli regulacji prawnych.
Przedstawiciele partii
politycznych nie są w stanie pójść drogą, jakiej potrzebuje
warszawska polityka miejska. Ja chcę innej polityki dla naszych
mieszkańców i naszego miasta.
Zadanie to mogą
zrealizować tylko kandydaci nie obciążeni balastem tej błędnej
polityki.
Z naszej rozmowy
wynika, że jesteśmy zapóźnieni w stosunku do Europy.
Podstawową rzeczą,
którą musimy zmienić to stosunek władzy do Obywatela. Jest
lekceważący i czyni Obywatela
zahukanym i zagubionym. Tymczasem kompetentny i życzliwy urzędnik
powinien czuwać nad tym, aby Obywatel nie poniósł szkody wskutek
braku informacji. Dlatego mniej zamożni Obywatele powinni mieć
prawo do bezpłatnej pomocy prawnej, co w państwach Europy
Zachodniej zapewniają właśnie gminy.
W zasadzie nie powinno
być w ogóle procesów władza-obywatele. W takich sporach powinno
dochodzić do ugody. Ale musi do tego być dobra wola silniejszego,
czyli władzy – miasta, gminy, czy instytucji. Ja prowadziłam
sprawę mieszkańców trzydziestu kilku bloków pod Hutą. Ludziom
groziła eksmisja, bo ich mieszkania zostały wprowadzone w aporcie
do spółki polsko-włoskiej. Obyło się bez procesu. Parlament to
wykorzystał i wprowadził ustawę, by nie było takich sytuacji z
mieszkaniami zakładowymi. Niektórzy prawnicy nie chcą
reprezentować interesów klienta, który walczy z urzędem i jest w
sporze z władzą. A przecież w demokratycznym państwie Obywatel
nie powinien bać się władzy.
Jak można wzmocnić
zaufanie Obywateli do organów samorządowych?
Potrzebny jest
większy niż dotąd, znaczący udział mieszkańców. Ich
uczestnictwo wzmacnia miasto, przyczynia się do sukcesu
gospodarczego, sprzyja identyfikacji z koncepcją jego rozwoju, a
jednocześnie niweluje społeczne napięcia. Sprostać temu może
Prezydent, który tak jak Katarzyna Munio ma bogate doświadczenia
w pracy związanej z zarządzaniem miastem i funkcjonowaniem jego
urzędu, a jednocześnie jest człowiekiem z zewnątrz,
niezależnym i wolnym od
presji partyjnych sporów i uwikłań. Może więc służyć
Obywatelom i miastu. To
czyni Jej kandydaturę szczególnie ważną dla wyborców.
Jako europejski
ekspert prawa mieszkaniowego może Pani ocenić także strategię
mieszkaniową miasta? Czy lepiej mieć mieszkanie spółdzielcze,
własnościowe czy też w TBS?
Bardzo krytycznie
oceniam zarówno politykę miasta, jak i Państwa, która
doprowadziła do pogłębienia kryzysu mieszkaniowego. Miasto nie
wykorzystuje nawet tych możliwości, jakie stwarza ustawa o
ochronie praw lokatorów, umożliwiając zawieranie umów z
prywatnymi właścicielami (deweloperami), aby wynajmowane od nich
mieszkania udostępniać uboższym mieszkańcom.
A dla zwykłego
śmiertelnika szczególnie korzystne jest własnościowe
spółdzielcze prawo do lokalu. Bo taki człowiek ma jednocześnie
zbywalne prawo dziedziczne i… status lokatora. Dlatego nigdy nie
będzie bez dachu nad głową. Jemu w razie różnych wypadków
losowych będzie przysługiwał lokal socjalny od miasta. Właściciel
już tego nie ma. Dlatego się dziwię, że ludzie chcą natychmiast
przekształcać to dobre własnościowe prawo spółdzielcze do
lokalu na własność. Myślę, że nie zdają sobie sprawy z tego,
że gdy dom przekształci się we wspólnotę mieszkaniową to taki
właściciel lokalu, może bardzo szybko zostać zlicytowany nawet za
drobne braki w opłatach. Współwłaściciele nie są w stanie go
utrzymywać. Są zainteresowani natychmiastowym odzyskaniem
pieniędzy. W spółdzielni tego nie ma. Tam dłużej jest tolerancja
dla wypadków losowych. Na zachodzie spółdzielczość, która
istnieje już od ponad stu lat jest doceniana. Zwłaszcza teraz w
dobie kryzysu.
W Warszawie wiele
osób jest lokatorami z kwaterunku w cudzej własności. Jakie widzi
pani rozwiązanie?
Gdy byłam radną na
Bielanach oddawaliśmy kamienice ich właścicielom a jednocześnie
chroniliśmy lokatorów, zapewniając im lokal zamienny od gminy. To
było w latach dziewięćdziesiątych. Niestety tego nie zastosowano
do całej Warszawy. Radni zagłosowali za uchyleniem rozwiązania
bielańskiego, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, czego rzecz
dotyczy.
Dlaczego tak się
stało?
Mało jest specjalistów
od prawa mieszkaniowego. Ja tym specjalistą jestem i mogłam wraz z
innymi wymyślić taką formułę, która dla Bielan okazała się
zbawienna.
Teraz Stowarzyszenie
„Dekretowiec”, na bazie naszego pomysłu stworzyło projekt
uchwały Rady Miasta, która pomogłaby to nasze rozwiązanie
bielańskie, które się świetnie sprawdziło, zastosować do całej
Warszawy. Nie powinno się wpędzać najemców w taki stres. Ani
właścicieli w taką sytuację, że są niejako zmuszani walczyć z
najemcami o swoją własność. Ten system jest chory. On tworzy
konflikty i zmusza ludzi, by się na siebie rzucali.
Co pani sądzi
na temat TBS - ów. Czy to
jest dobre rozwiązanie?
TBS to dość drogie
lokale dla klasy średniej. Nie każdego na nie stać. Niestety w
TBS’ie się dużo płaci, a mało dostaje. W spółdzielni też się
dużo płaci, ale można przekształcić to na własność, a TBS
tego nie ma. Dlatego zdecydowanie jestem za spółdzielniami. Uważam
zresztą, ze powinien być osobny kodeks mieszkaniowy, który to całe
mieszkalnictwo ujednolici.
Ludzie często nie
rozumieją, o co chodziło z tymi mieszkaniami za złotówkę. Są
zdezorientowani. Było ? Nie ma? Jest? Proszę wyjaśnić, o co w tym
wszystkim chodzi.
Trybunał Konstytucyjny
uznał przepis o przekształceniu za przysłowiową złotówkę prawa
lokatorskiego w prawo własnościowe za naruszający konstytucyjną
ochronę własności. Jednak w związku z tym, że część ludzi już
przekształciła mieszkania lokatorskie we własnościowe, a część
nie zdążyła, Trybunał uznał, że nadal przez jakiś czas można
to robić. W następstwie tego wprowadzono nowelizację ustawy o
spółdzielniach mieszkaniowych, która to rozwiązanie utrzymuje
nadal.
Czy w związku z tym
spółdzielnie nie będą potem żądać zwrotu pieniędzy?
Tak, ale od Skarbu
Państwa, a nie od członków. Żeby jednak uzyskać to odszkodowanie
będą musiały udowodnić, że doszło do poważnej szkody na ich
rzecz. Wiele będzie zależało od orzecznictwa sądowego.
Ale, czy orzecznictwo
w sprawach mieszkaniowych u nas nie kuleje?
Nie tylko orzecznictwo
wymaga uzdrowienia. Standardy europejskie są takie, że ludzi nie
można eksmitować za to, że nie płacą czynszu, z powodu biedy.
Prawie połowa Obywateli otrzymuje dodatki mieszkaniowe. U nas są
one niewystarczające.
Gmina na Zachodzie w
sprawach o eksmisje przystępuje do sporu po stronie zagrożonego
eksmisją Obywatela. U nas wprost przeciwnie. A przecież takie
dobro, jak dach nad głową jest najważniejsze. Trzeba dostosować
prawo i praktykę polskich gmin do europejskiego poziomu.
Uchwała Rady Miasta
Warszawy preferuje zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych rodzin
wielodzietnych lub dotkniętych przemocą domową.
Strzał w dziesiątkę,
ale czy jest to realizowane w praktyce?
Zmiany powinny dotyczyć
np. programu „rodzina na swoim” Ten program wręcz zachęca:
najpierw załóż rodzinę, a my damy ci kredyt i kupisz mieszkanie.
A przecież powinno być odwrotnie. Single otrzymujący taki kredyt
mogliby kupować mieszkania i dopiero zakładać rodziny. Nie byłoby
tułających się rodzin z małymi dziećmi. Polityka mieszkaniowa
miasta powinna być zsynchronizowana z polityką Państwa. M.st.
Warszawa może i powinno odegrać w tym zakresie rolę inicjującą
także potrzebne ustawowe rozwiązania.
A jak Pani ocenia
rolę miasta w zakresie rewitalizacji domów i osiedli
mieszkaniowych w Warszawie?
Ta sprawa woła wręcz o
pomstę do nieba. Istnieje zagrożenie, że przepadną przeznaczone
na ten cel Fundusze Europejskie. Tymczasem jest tyle potrzeb. Takie
piękne lecz zniszczone osiedla jak np. osiedle Spółdzielni
Mieszkaniowej „ Ruda” na Bielanach i wiele innych już dawno
powinny być poddane rewitalizacji przy szerokim włączeniu
mieszkańców, którzy w tej dziedzinie są najlepszymi ekspertami,
gdyż z najlepiej znają swoje potrzeby.
Zatem potrzebne jest
przyjazne Obywatelom zarządzanie miastem wspólnie z Obywatelami i
dla Obywateli.
Dziękujemy za rozmowę
Redakcja